Wybierz termin
Szczegóły oferty
Poleć z nami do starożytnego świata Jordanii!
Kliknij w zdjęcie i zarezerwuj termin ➡
„Welcome to Jordan!” – to z reguły pierwsze słowa, jakie słyszy turysta wjeżdżający do Haszymidzkiego Królestwa Jordanii. Nie inaczej było z naszą grupą.
Potem to hasło powtarzało się wielokrotnie – od dzieciaków na ulicy, sprzedawców, sklepikarzy i w hotelach. Jordania to chyba najbardziej przyjazny kraj Bliskiego Wschodu, szanujący swoje tradycje, ale odważnie spoglądający w przyszłość. Turystyka stanowi istotną część PKB, dlatego nie dziwi, że gdy tylko pandemia zaczęła ustępować, otworzono błyskawicznie kilkadziesiąt połączeń do Ammanu, w tym trzy z Polski. Odwiedzających jest jednak wciąż dużo mniej niż w 2019 roku, co daje niepowtarzalną okazję zobaczyć bez tłumów jeden z nowych cudów świata – Petrę.
Jednak słynne skalne miasto to tylko wisienka na pysznym jordańskim torcie. Zanim tam dojedziemy, poznamy trochę lepiej cały kraj.
Po długim locie nic nie robi tak dobrze, jak porządny obiad. Nie pójdziemy jednak do wykwintnej restauracji, a spróbujemy najprawdziwszego bliskowschodniego jedzenia ulicznego, z którego słynie Jordania. Klasa lokalu nie zawsze zależy od jego wyglądu, skoro sam król lubi czasem wpaść na falafele do taniej restauracyjki w Ammanie, od której i my zaczynamy naszą przygodę. Władcą tutejszej kuchni jest falafel, do spółki z hummusem w niezliczonej ilości odmian. Zajadamy go przy pomocy płaskiego chlebka – pity, popijamy kawą z kardamonem lub niemiłosiernie słodką herbatą z miętą.


Pierwsze kroki po obiedzie kierujemy na cytadelę dokładnie pośrodku jordańskiej stolicy. To jedno z najstarszych miast na świecie, wspominane już w Biblii jako Rabbat Ammon, z którym toczył wojnę król Izraela Dawid.
Twierdza z ruinami kościołów, meczetów i świątyń rzymskich umościła się na jednym z siedmiu wzgórz, na których rozłożyło się starożytne miasto. Podobieństwo ze zbudowanym na siedmiu pagórkach Rzymem jest tu akurat przypadkowe, bo Wieczne Miasto zostało założone jakieś 1000 lat później.
Drugi dzień pielgrzymki to miejsca znane ze Starego Testamentu. Z góry Nebo możemy, podobnie jak Mojżesz, oglądać Ziemię Obiecaną. W Madabie przyglądamy się mozaice na podłodze kościoła św. Jerzego. To w tym miejscu turyści zdają sobie sprawę, że są na trasie, którą od niemal dwóch tysięcy lat przemierzają pielgrzymi. Wymownym tego dowodem jest antyczna mapa ułożona z 2 milionów kawałków kamienia, będąca najstarszym przedstawieniem Ziemi Świętej.
Najważniejszym punktem na trasie każdego pielgrzyma jest oczywiście miejsce chrztu nad rzeką Jordan,odkryte dopiero w 1994 roku dzięki inicjatywie członka rodziny królewskiej. Dziś wiemy, że to najprawdopodobniej właśnie po stronie jordańskiej miał miejsce chrzest. Tak przynajmniej wierzyli pierwsi chrześcijanie, o czym świadczą ruiny kościołów z czasów bizantyjskich. Uznali to także przywódcy większości kościołów, w tym papież Jan Paweł II, który odwiedził to miejsce w 2000 roku. W czasach przedpandemicznych po obu stronach Jordanu panował spory zgiełk – tłumy pielgrzymów stały naprzeciw siebie w odległości kilku metrów, ale nie mogły przekroczyć rzeki. To akurat się nie zmieniło – cały czas jesteśmy pod bacznym okiem żołnierzy, ale zniknęli turyści. Nad Jordanem nie ma nikogo prócz naszej grupy.Odprawiamy Mszę świętą, mając za plecami widok na rzekę i stronę izraelską. Zachodzące słońce i cisza przerywana tylko śpiewem ptaków nadają tej chwili prawdziwie mistyczny wyraz. Jak dobrze, że mimo obaw zdecydowaliśmy się przyjechać tu właśnie teraz, w tych niepewnych czasach!
Również w Petrze widać znaczący spadek frekwencji.„Różowe miasto” zostało „odkryte” ponownie dla świata zachodniego w 1812 roku przez Johanna Burckhardta, ale stało się naprawdę popularne dopiero po wizycie najprzystojniejszego archeologa w historii popkultury. Indiana Jones szukał tu (i znalazł) Świętego Graala. Nie wiadomo, kto jest bardziej realny – bohater filmowy czy starożytni Nabatejczycy, którzy zeszli z areny dziejów dobre 1500 lat temu. Ich kultura nie interesowałaby pewnie nikogo prócz archeologów, gdyby nie te wykute w skałach wspaniałości. Na szczęście wysiłki pokoleń budowniczych nie poszły na marne. Choć wiatr, woda, piasek i trzęsienia ziemi zatarły fasady części budowli, a inne schowały się pod grubą warstwą ziemi, to jednak to, co przetrwało, w pełni zasługuje na tytuł jednego z siedmiu nowych cudów świata, przyznany 10 lat temu w globalnym internetowym głosowaniu.
To, czego nie widać jest równie fascynujące. Największa (jak dotąd) budowla kompleksu, Wielka Świątynia,została odkopana dopiero w 1992 roku, choć leży przy głównej ulicy miasta. Po drugiej jej stronie znajdują się ruiny kościoła bizantyjskiego z V-VI wieku n.e., które na chwilę ożywają, gdy odprawiamy w nich Mszę św. Petra jest ogromna – w starożytności liczyła ponad 260 km², a do dziś odkryto zaledwie 20% jej zabudowań. W jeden dzień da się zobaczyć największe atrakcje na 12-kilometrowej trasie, ale żeby porządnie zwiedzić skalne miasto, potrzeba przynajmniej jeszcze jednej wizyty.Można tu zresztą wracać bez końca, za każdym razem odkrywając coś nowego.
Podobnie jest z Morzem Martwym – „największe spa świata” można odwiedzać w nieskończoność, a unoszenie się na wodzie zawsze bawi tak samo. Nie bez znaczenia są jednak również lecznicze właściwości tutejszego powietrza i błota, którym nacierają się strudzeni po długim spacerze w Petrze pielgrzymi. Widać, że tutejsze ośrodki wypoczynkowe nie wróciły jeszcze do formy sprzed pandemii, ale dzięki temu na plaży nie ma tłumów i można cieszyć się wypoczynkiem we własnym gronie. Tu też nie brakuje wątków biblijnych: podobno na dnie leżą ruiny Sodomy i Gomory, nie dziwi więc, że muzeum najniższego punktu na świecie połączono sprytnie z jaskinią Lota. Taka atrakcja zaintryguje bez wątpienia zarówno wierzących, jak i niewierzących, choć samo muzeum raczej nie powala ekspozycją.
Te kilka intensywnych dni to zaledwie liźnięcie przebogatej oferty Jordanii. Trzeba tu wrócić, by przespać się na pustyni Wadi Rum, etatowo grającej Marsa w hollywoodzkich produkcjach czy zobaczyć spektakularne ruiny starożytnej Gerazy. Przed wylotem wielu turystów zadawało sobie klasyczne pytania: „Czy jest tu bezpiecznie?”, „Jak Arabowie podchodzą do chrześcijan?”. Wszyscy przekonaliśmy się, że obawy były nieuzasadnione, a Jordania zasługuje na kolejną wizytę.
SPRAWDZ NASZE WYJAZDY DO JORDANII
Warszawa-Modlin
Poznań
najniższa cena z ost. 30 dni: 4399 zł (24.11.2023)
Wszystkich terminów:6
Najbliższy wyjazd:
21.01.2024 – 28.01.2024
Warszawa-Modlin
Poznań
najniższa cena z ost. 30 dni: 5197 zł (13.11.2023)
Wszystkich terminów:3
Najbliższy wyjazd:
11.02.2024 – 18.02.2024