Skip to content

Rosja

Rosja – polska wioska na Syberii

 

Nasze miejsce na Syberii

Dobra, asfaltowa droga skończyła się chyba z godzinę temu. Przed chwilą jako-taka droga (czyli mieszanka resztek asfaltu ze żwirem, szutrem i z piachem) w Tichonowce, a ostatnie kilkanaście kilometrów pokonujemy glinianą szosą. Na szczęście jest sucho; podłoże po wczorajszych deszczach zdążyło już wyschnąć. Nasz bus pokonuje syberyjskie dziury i wzgórza z zawrotną, jak na to miejsce, prędkością 40-45 km/h. Do dzisiejszego celu pozostało dosłownie kilka chwil.

I w końcu jest! Jak to zwykle w Rosji: niewielka niebieska tabliczka z napisem miejscowości „Вершина”. Czyli nasza, swojska Wierszyna. Nasza? Tak, bowiem od momentu założenia wioski, przed niewiele ponad stu laty, jest ona w ogromnej większości zamieszkała przez naszych rodaków. Ale Wierszyna jest też swoistym syberyjskim wyjątkiem. Dlaczego? Większość osób o polskich korzeniach, które można spotykać w trakcie każdej pielgrzymki na Syberię, to potomkowie zesłańców – ludzi, którzy przybyli tutaj przymusowo. Za co? Za rzeczywiste lub wyimaginowane przewinienia – najpierw przeciw carowi, a potem przeciw kolejnym carom nowego systemu: Leninowi, Stalinowi, czy po prostu za sabotaż lub wzywanie do obalenia systemu. Tymczasem, mieszkańcy Wierszyny przyjechali tutaj dobrowolnie – otrzymali od cara obietnicę zniżki na pociąg (wówczas już do Irkucka docierała kolej transsyberyjska!), obietnicę ziemi i pomocy przy zasiedlaniu. Zatem przebyli ze swojego rodzimego Zagłębia niemal 8000 kilometrów w poszukiwaniu lepszego życia. No i tak od 1910 roku mamy tutaj polską miejscowość, najdalej położoną od Polski. Wprawdzie dziś w wiosce mieszka kilka rodzin rosyjskich oraz buriackich, ale w zasadzie wszyscy przynajmniej rozumieją “po polsku”. O ile dla Rosjan nasza mowa nie jest szczególnie trudna, o tyle wyobraźmy sobie kogoś o mongoidalnych rysach, kto rozumie język polski… Niesamowite, prawda?!

Kościół sercem wioski

Na sklepie, znajdującym się w centrum Wierszyny, widnieje wprawdzie rosyjski napis „Mагазин”, ale wewnątrz można swobodnie zrobić zakupy, używając polszczyzny. Przepraszam, czy ja napisałem „centrum”? – chodziło po prostu o nieco szerszy, niż gdzie indziej, fragment głównej ulicy pomiędzy szkołą, kościołem i dwoma sklepami.

No właśnie – kościół. Nasi rodacy zbudowali go zaledwie 5 lat po przybyciu pierwszych rodzin na te ziemie. Ale świątynią pw. św. Stanisława cieszyli się zaledwie kilkanaście lat. Pod koniec lat 20-tych kościół został zamknięty. Plany bolszewików zakładały jego zburzenie, ale wskutek protestów Polaków budynek pozostawiono w spokoju. Niestety: krasnoarmiejcy zdewastowali wnętrze i zniszczyli ogromną większość wyposażenia. Z pierwotnej budowli pozostał tylko krucyfiks, na którym Chrystus ma odstrzelone ręce oraz płaskorzeźba baranka, którą jeden z mieszkańców wioski – Jan Lorek – potajemnie wyniósł z kościoła. Przez ponad 60 lat świątynia była zamknięta. Udało się ją dość szybko (jak na warunki rosyjskie) odzyskać i od 1992 roku znów służy wiernym. Przez kolejne kilkanaście lat posługę, dość nieregularną, sprawowali w Wierszynie dojeżdżający duchowni z Angarska, Usola lub z irkuckiej kurii. Dopiero od 2009 roku wierszyńscy wierni mają kapłana na stałe – jest nim ojciec Karol Lipiński, oblat. W Wierszynie msze święte odprawiane są codziennie; i wszystkie po polsku.


Polskość, która chce przetrwać

Dziś w Wierszynie (wraz z przysiółkiem Nachata) mieszka niespełna 600 osób, z czego ok. 500 to potomkowie przybyszów z Polski sprzed stulecia. Co ważne: liczba ludności nie spada! Wprawdzie wielu młodych wiąże swoje życie bardziej z Irkuckiem, czy nawet z Moskwą, ale w Wierszynie nadal rodzi się sporo dzieci. I, co może być jeszcze ważniejsze, większość z tych dzieci nadal uczy się języka polskiego, posługując się tym samym mową swoich pradziadków.

“Centrum” Wierszyny

SPRAWDŹ NASZE PIELGRZYMKI DO ROSJI

Brak ofert w tej sekcji